Warto wiedzieć
Czy korzystanie z rozważanych karm jest bezpieczne?
2012-04-02
Ilona Niebał / Pet Market
Ani zdrowe, ani marketingowo skuteczne, ani pachnące… Rozważanie karm dla psów i kotów zdaniem specjalistów zalet nie ma
Otwarte worki, praktyczne pojemniki, czy zawiązane na supełek woreczki – żaden z tych sposobów sprzedaży karm nie sprzyja ani zwierzętom, ani markom. Szkodę ponosi zwierzę, producent i w długofalowej perspektywie także sam sklep.
Grzyby, patogeny, zatrucia
– Temat jest dyskusyjny, ponieważ w świetle polskiego prawa, produkt w opakowaniu przeznaczony do sprzedaży detalicznej nie powinien być sprzedawany luzem. Sprzedaż karm na wagę jest specyfiką wyłącznie polskiego rynku – mówi dr n. wet. inż. Sybilla Berwid-Wójtowicz, specjalista pielęgnacji i żywienia zwierząt towarzyszących. Konsekwencji w postaci zagrożeń dla zdrowia zwierząt jest według niej całe mnóstwo: – Błędy zagrażające zdrowiu zwierząt można popełnić bardzo łatwo, nawet „niechcący”, nie mówiąc już o umyślnym mieszaniu produktów różnych klas, firm czy dat przydatności do spożycia. Karmy dla zwierząt, czyli pasze, utrzymują świeżość w zależności od warunków utrzymania. Optymalne warunki przechowywania karmy to: w szczelnym pojemniku, bez narażenia na bezpośrednie promienie słoneczne, w temperaturze 8-15 st. Celsjusza, przy standardowej wilgotności. W takich warunkach, po otwarciu pasza utrzymuje swoje parametry przez okres około 2 miesięcy. Przechowywanie w warunkach mniej korzystnych zawsze grozi rozwinięciem się patogenów ze środowiska – takich jak grzyby, czy nawet bakterie. Karmy pakowane w tzw. atmosferze obojętnej lub z użyciem gazów technicznych, po otwarciu mogą szybciej tracić swoje parametry chemiczne. Większość składników funkcjonalnych czy naturalnych ekstraktów, w najlepszym wypadku przestanie spełniać swoje funkcje. W najgorszym – mogą rozwinąć się pleśnie chorobotwórcze, których aflatoksyny mogą spowodować nawet śmiertelne zatrucie zwierzęcia. Zjedzone w mniejszych ilościach, mogą być one przyczyną alergii lub przejściowych niestrawności. Sprzedaż produktu rozważanego, z opakowań o niekontrolowanej dacie ważności, niesie za sobą ryzyko, że produkt sprzedawany jest dawno po terminie przydatności do spożycia – przy karmach zawierających dużo tłuszczu, będzie to wpływało na procesy jego jełczenia, strawność oraz smakowitość.
Czy pojemniki coś zmieniają?
Niektóre sklepy zamiast otwartych worków stosują różnego rodzaju pojemniki – to jednak także nie rozwiązuje w pełni problemu. – Jeżeli pojemnik spełnia podstawowe warunki higieniczne, jest też regularnie czyszczony pomiędzy jedną partią karmy a drugą, pozwala na szczelne przechowywanie produktu, a temperatura wraz z wilgotnością są optymalne, to produkt nie powinien tracić na wartości bardziej niż w domu – stwierdza Sybilla Berwid-Wójtowicz. Taka idealna sytuacja zdarza się jednak niezwykle rzadko. – Często pojemniki w ogóle nie są myte, albo odbywa się to sporadycznie, a na starą resztkę karmy wsypywana jest nowa partia. Musimy liczyć się z ryzykiem, że w takiej sytuacji może nastąpić zepsucie się nowej partii pokarmu spowodowane przez resztki starej – tak jakbyśmy do kwaśnego mleka nalali świeżego – skwaśnieje nam wszystko… Bezpośrednią przyczyną zepsucia się produktu w takiej sytuacji będzie brak należytej higieny podczas przechowywania. Z kolei jeżeli karma w takim pojemniku leży bardzo długo, np. ponad 3 miesiące, lub pojemnik jest nieszczelny albo narażony na bezpośrednią ekspozycję promieni słonecznych, jej wartość odżywcza, a także twardość granulatu może ulec zmianom i wpłynąć na strawność, smakowitość, a nawet wpłynąć negatywnie na stan zdrowia zwierzęcia – wyjaśnia dr Berwid-Wójtowicz.
Opakowanie to gwarantowana obietnica
Nie w tak dużym stopniu groźną dla zwierząt, ale równie istotną sprawą jest fakt, że producent, pakując karmę w oryginalne opakowania, tchnął w nią nie tylko ideę, ale też cel – np. przeznaczenie dla konkretnych zwierząt, działanie takie, a nie inne i sugerowane dawkowanie. – Opakowanie produktu w miejscu sprzedaży spełnia wiele funkcji i ma duże znaczenie zarówno dla producenta, konsumenta, jak i dystrybutora. Pomaga klientowi w łatwy sposób zidentyfikować produkt, jego markę oraz producenta. Potwierdza oczekiwaną jakość w przypadku znanych produktów lub buduje zaufanie w przypadku nowych marek – mówi Anna Lelonkiewicz, dyrektor zarządzający FDT – Forum Działań Twórczych. – Dobrze zaprojektowane opakowanie zawiera odpowiednie kody wizualne, charakterystyczne dla kategorii produktowych, które pozwalają w łatwy, intuicyjny sposób na identyfikację zawartości. Opakowanie to również wiarygodna informacja na temat samego produktu, jego składu, wartości odżywczych, warunków użytkowania etc. Jednym zdaniem, oryginalne opakowanie, eksponowane w miejscu sprzedaży to nie tylko reklama samego produktu, ale też jego gwarancja. Konsument kupując oryginalnie zapakowany produkt, ma pewność, że zapłacił za oczekiwaną zawartość, co daje mu poczucie bezpieczeństwa i satysfakcję z zakupu – dodaje.
Brak opakowania to eliminacja komunikacji marki
– Opakowanie pozycjonuje produkt. Producent decyduje, czy kieruje swoje wyroby do odbiorców ceniących przystępną cenę, czy najwyższą jakość. Czy tych młodszych, czy starszych. Kobiet lub mężczyzn. Dzieci lub młodzieży. I tak dalej. A zadaniem opakowania jest przekazanie tych treści odbiorcom przez odpowiedni dobór elementów graficznych, ich rozmieszczenie, relacje między nimi itd. Dzięki temu, wchodząc do sklepu, szybko odróżniamy zabawki kierowane do dziewczynek od tych kierowanych do chłopców. Płatki śniadaniowe dla dzieci i te dla dorosłych osób dbających o zdrowe odżywanie. Budżetową karmę dla zwierząt od tej z segmentu Premium – wylicza Antoni Łuchniak z xixi Studio – łódzkiego studia graficznego specjalizującego się w projektowaniu opakowań. – Pozbawiając produkt opakowania, np. poprzez przesypanie go do nieoznakowanego, lub samodzielnie oznakowanego pojemnika, nie tyle zaburzamy komunikację marki, co wręcz ją zupełnie eliminujemy. W takim przypadku produkt jest jedynie nieoznakowaną masą. Czy wyobrażają sobie państwo pastę do zębów bez opakowania? Albo ekskluzywny krem do rąk nakładany łyżką z wielkiego wiaderka? Te produkty oczywiście funkcjonują w takiej formie, ale zazwyczaj jedynie na terenie fabryki, w której powstają. Oryginalne, nienaruszone opakowanie daje nam pewność, że to, co znajduje się w środku jest tym, co obiecuje nam producent. I ten producent gwarantuje to swoją reputacją – dodaje.
Rozpakowana karma psuje rynek
Negatywnych konsekwencji dla rynku jest bardzo wiele. – Producenci i projektanci zadają sobie wiele trudu, by atrakcyjnie i praktycznie zapakować wyroby. Pozbawianie ich opakowania w pierwszej kolejności uderza więc właśnie w producentów, ponieważ ich produkt nagle funkcjonuje bez tej całej „otoczki”. Nie ma więc jak komunikować odbiorcy najważniejszych cech, nie ma jak budować marki, ani tożsamości. Tracą na tym także klienci, którzy nie mają gwarancji, czy kupowany produkt jest rzeczywiście tym, który sprzedawcy deklarują. Nie wiedzą też jaka jest jego data trwałości, czy nie jest on zmieszany z jakimś tańszym zamiennikiem itd. – mówi Antoni Łuchniak. Są też konsekwencje bardziej długofalowe: – Każda forma sprzedaży produktu bez oryginalnego opakowania z punktu widzenia marketingowego psuje rynek. Parametrem konkurencyjnym pozostaje wtedy w zasadzie jedynie cena. Sprzedaż niebrandowana produktów znanych i markowych może również wpływać na erozję marki, bo producent traci kontrolę nad jakością i skazany jest na możliwość podróbek. Jak bowiem klient ma sprawdzić czy obiecywany produkt to właśnie ten, który chciał kupić? Wątpliwości takie rodzą się zarówno przy produktach dla zwierząt, jak i np. przy olejach silnikowych sprzedawanych z beczek, drażach i cukierkach czy bakaliach na wagę. Branding i packaging to wartość dodana do produktu i wyróżnik marki. Dla konsumenta, poza aspektami przywiązania do marki, to probierz i gwarancja jakości. Klienci są przywiązani do marek z różnych powodów, ale zawsze chcą móc je rozpoznać. Pozostaje jeszcze jedna wątpliwość. Dlaczego mieliby w przyszłości kupować droższe zapakowane produkty tej samej firmy skoro mogą je kupować niezapakowane taniej? – podsumowuje Marcin Biardzki, managing partner w brandwell branding+design+communications.
Zapach kreuje atmosferę
Rozważanie karm w sklepach zoologicznych poza konsekwencjami dla zwierząt, klientów, marek i producentów łączy się też z rzeczą wydawałoby się bardzo prozaiczną – zapachem. Dla wielu nieprzyzwyczajonych do tej woni osób jest ona wręcz nie do zniesienia. To przecież właśnie zapach był jednym z powodów, dla których długo rozważano sklepy zoologiczne jako potencjalnych najemców lokali w centrach handlowych. – Zapach kreuje i dopełnia atmosferę. Ma znaczenie we wszystkich dziedzinach naszego życia: w kontaktach z innymi, w kuchni, w łazience, samochodzie, w pracy i domu. Ciężko jest np. wskazać ogólnodostępną branżę, w której zapach nie miałby znaczenia. Z całą pewnością zapach jest bardzo ważny w handlu, gastronomii, hotelarstwie i wszystkich miejscach, w których potrzebna jest neutralizacja. To m.in. zapach sprawia, że klient lepiej postrzega dane miejsce, lepiej się w nim czuje i wyżej je ocenia. Zapach działa w taki sam sposób jak perfumy – sprawia, że miejsce sprzedaży jest atrakcyjniejsze i bardziej komfortowe. Dzięki właściwie dobranemu aromatowi, dany sklep jest lepiej pamiętany i wyróżnia się spośród innych – mówi Anna Supińska z AromaCorp – firmy specjalizującej się w aromamarketingu. Poza zapachem, stosowane są również neutralizatory zapachów – od rozpylania aktywnych neutralizatorów w powietrzu, poprzez neutralizujące pudry i proszki aż do zawieszek, krążków i granulek pochłaniających nieprzyjemne zapachy. Jakie rozwiązanie byłoby najlepsze dla sklepów zoologicznych? – Każdorazowo rozwiązanie dobierane jest do danego miejsca. W przypadku sklepów zoologicznych polecałabym metody skuteczne, ale jednocześnie łagodne, bezpieczne i niedrażniące. To bardzo ważne ze względu na znajdujące się w takich sklepach zwierzęta i produkty – mówi Anna Supińska.
Autor: Ilona Niebał
Źródło: Pet Market