Dziś można już wydłużyć wszystko
2012-04-02
dr n. wet. inż. Sybilla Berwid-Wójtowicz / Pet Market
Rozwój technologii oraz dostępność nowych komponentów sprawia, że w produkcji karm dla zwierząt proces ciągłego udoskonalania produktu trwa, dążąc do maksymalizacji jego możliwości i efektywności
Kiedyś walczono o jak najdłuższą żywotność produktu na półce, teraz dysponujemy wiedzą pozwalającą na przedłużanie życia konsumentów tychże produktów.
Średnia długość życia zwierząt towarzyszących jeszcze w latach 70. nie przekraczała 7-8 lat. Aktualnie to prawie dwukrotnie dłużej. Podobnie jak w przypadku ludzi, profilaktyka zdrowotna, opieka medyczno-weterynaryjna oraz polepszenie warunków bytowania, doprowadziły do polepszenia warunków życia i jego długości. Jednak pomimo tego że mogłoby się wydawać, że większych osiągnięć dokonano w poprawie bytu ludzi, to jednak ich czworonożni podopieczni w przeliczeniu na ludzkie lata średnio przeżywają teraz ponad 120 lat życia! Wraz z wydłużeniem tego życia, pojawiają się nowe potrzeby oraz konieczność utrzymania na odpowiednim poziomie funkcji i aktywności zwierzęcia, pomimo upływającego czasu. To kolejne wyzwania stojące przed producentem – wykorzystać zdobycze nauki i technologii w celu przesunięcia ograniczeń wyznaczonych przez naturę.
Wolnorodnikowa teoria starzenia się w pigułce
Wolnorodnikowa teoria starzenia się jest badana od ponad 50 lat. W wyniku obserwacji, już w tradycyjnej medycynie ludowej i „naturalnej” było wiadomo, że spożywanie produktów bogatych w przeciwutleniacze wpływa korzystnie na opóźnienie efektów starzenia się, poprawia mechanizmy odporności biernej i ogólną kondycję organizmu. Wraz z wynikami badań statystycznych stwierdzono, że zróżnicowany poziom zawartości przeciwutleniaczy wpływa na długość życia i zdrowotność danej populacji. Stąd swoista sezonowa moda na „kuchnię śródziemnomorską” czy „kuchnię japońską”, które są „naturalnie bogate” w składniki zawierające dużo przeciwutleniaczy.
Te obserwacje wpłynęły też na stworzenie produktów żywności fortyfikowanej (wzmacnianej, z dodatkiem pewnych składników o potencjalnym korzystnym wpływie na organizm). Na przykład dodatek przeciwutleniaczy (nazywanych antyoksydantami) wpływa na neutralizację wolnych rodników powstających w wyniku procesów metabolicznych zachodzących w komórkach, które szybciej niszczą organizm zwierzęcia. Dodatek przeciwutleniaczy do żywności przynosi też korzyści technologiczne, bo pozwala zredukować potrzebę dodawania klasycznych stabilizatorów i konserwantów, które mogą mieć potencjalnie szkodliwy wpływ na organizm zwierzęcia.
Komunikacja korzyści zdrowotnych
I już na tym etapie spotkamy się z dwoma strategiami komunikacji dodatku przeciwutleniaczy do produktów komercyjnych gotowych. Będą to oświadczenia żywieniowe bądź zdrowotne, których treść nie zawsze może iść w parze z rzeczywistymi właściwościami produktu. Otóż oświadczenie żywieniowe zamieszczone na opakowaniu produktu może świadczyć o potencjalnych właściwościach produktu, które wynikają z obecności lub braku danego składnika w nim (co jest dokładnie zaznaczone w tekście). Z kolei oświadczenie zdrowotne stwierdza, iż istnieje związek pomiędzy danym składnikiem (który może być zawarty w produkcie, ale wcale nie musi być w odpowiednich ilościach), a jego potencjalnym wpływem na zdrowie na podstawie badań. Dla przykładu, stwierdzenie żywieniowe to: „Karma zawiera źródło włókna prebiotycznego pochodzącego z cykorii”, co pociąga za sobą konieczność wymienienia na etykiecie konkretnej zawartości tego składnika w składzie (w procencie w nawiasie np. „włókno z cykorii (1,1 proc.)”). Natomiast stwierdzenie zdrowotne na opakowaniu czy w ulotce: „Prebiotyczne włókno pokarmowe z cykorii wpływa na 5 razy szybszy wzrost pożytecznych kultur bakteryjnych w mikroflorze przewodu pokarmowego psa”, nie wskazuje wcale na fakt, iż produkt, na którym napisano tę wskazówkę zawiera rzeczony składnik w ilościach równie efektywnie działających jak w badaniu. Oczywiście, można się zastanawiać wtedy czy nie jest to komunikacja marketingowa wprowadzając w błąd konsumenta. Czytając taki piękny opis z dużą ilością informacji o potencjalnie dobroczynnym wpływie różnych składników na zdrowie, nabędzie on produkt, którego zdjęcie „przypadkowo” znajduje się obok rzeczonej komunikacji, ze świadomością, że właśnie w nim te wszystkie składniki tak działają. A tymczasem od komunikacji prozdrowotnej tworzonej na podstawie wyników badań naukowych osiąganych w laboratorium, do działania prozdrowotnego osiąganego z gotowym produktem w domowym zaciszu, jest jeszcze trudna ścieżka przez technologię, patenty, kontrolę jakości i wiele innych czynników.
Im więcej, tym lepiej?
W niektórych strategiach produkcji karm dla zwierząt może się wydawać, że strategia opiera się na tym że im więcej napakujemy, tym lepszy wpływ na organizm zwierzęcia to będzie miało. Tymczasem istnieją konkretne ograniczenia technologiczne, w wyniku których wiele składników zawartych np. w świeżych nieprzetworzonych warzywach o określonym działaniu prozdrowotnym, niestety, nie przyniesie nam takiego samego działania w produkcie finalnym. Dlatego jeśli nawet tworzymy gotowy, skomplikowany produkt zawierający X składników, lub ich nową kombinację, powinniśmy poddać go obiektywnym testom klinicznym z udziałem reprezentatywnej grupy odbiorców, aby określić zakres działania i skuteczności tego produktu. Powoływanie się na pokątnie wykonywanych testach w warunkach „domowych”, jest niewiarygodne i niemiarodajne. Z kolei powoływanie się na wyniki badań produktów konkurencyjnych o takiej samej kombinacji składników lub zawartości tej samej substancji czynnej świadczy o tym, że produkujemy „generyka”, który może i jest tańszy, ale spowoduje zawsze u konsumenta pytanie: „Czy lepszy? Czy równie skuteczny?”. Tak więc nie sztuką jest napakować całą tablicę Mendelejewa do paczki, ale stwierdzić czy rzeczywiście przełoży się to na korzyści żywieniowe i zdrowotne u ostatecznego konsumenta.
Im prędzej, tym lepiej?
Coraz częściej podkreśla się utrzymanie dobrostanu od najwcześniejszych momentów życia zwierzęcia. Zarówno u psów jak i kotów, ważne jest stabilne utrzymanie diety i wspieranie odporności od samego początku, czyli od momentu poczęcia. Obserwacje prowadzone w latach 90. wykazały, że niezbędnym elementem diety, zarówno w życiu prenatalnym, jak i od pierwszych tygodni życia, są długołańcuchowe kwasy tłuszczowe omega-3. Zarówno DHA jak i EPA są obecne w optymalnych ilościach tylko w tłuszczu ryb morskich zimnolubnych. Okazało się, że ani koty ani młode psy nie mają wystarczającej ilości odpowiednich enzymów, aby z form krótszych omega-3 (obecnych w dużych ilościach np. w oleju lnianym) tworzyć formy długołańcuchowe, które mają olbrzymie znaczenie dla prawidłowego rozwoju układu nerwowego. Ich niedobór może przyczyniać się do różnych zaburzeń, w tym także narządu wzroku. Dlatego od początku XXI wieku wszystkie wiodące marki karm dla psów i kotów dodatkowo wzbogaciły swoje produkty dla zwierząt w okresie wzrostu. Kontrolowana ilość długołańcuchowych kwasów tłuszczowych omega-3 (w tym DHA), dla zapewnienia zdrowego rozwoju mózgu i wzroku u szczeniąt i kociąt, najpierw pojawiła się w produktach uznawanych za klasę „wyższą”. Dzięki tej strategii w USA zaobserwowano spadek liczby zaburzeń rozwojowych narządu wzroku, związany z niedoborami wieku szczenięcego. Można by to przyrównać z wyeliminowaniem problemów rozwojowych u kotów związanych z niedoborem tauryny w diecie (gdy należy ją obowiązkowo uzupełniać od 1985 roku). Jednak należy pamiętać, iż długołańcuchowe kwasy omega-3 są dodawane dobrowolnie do karm dla psów i kotów, a ich ilość nie jest określona ustawowo.
Także skuteczność i trwałość tego składnika będzie uzależniona od technologii, jaką dysponuje producent oraz w drugiej kolejności od komponentów wyjściowych, z jakich się je uzyskuje. Wiadomo, że tłuszcze wielonienasycone są bardzo czułe na obróbkę technologiczną, dlatego ich najsłabszym źródłem są już przetworzone półprodukty.
Im mniej jesz, tym dłużej żyjesz….
Póki co wyniki badań, zarówno z udziałem ludzi, jak i zwierząt towarzyszących pokazują jednoznacznie, że kontrola podaży energii w diecie do pewnego poziomu wpływa proporcjonalnie na przedłużenie życia. Oczywiście hasło „Głodny dłużej żyje!” wiąże się też z eliminacją ryzyka wielu chorób, które towarzyszą nadwadze i otyłości, jednak nie popadajmy ze skrajności w skrajność. W 2002 roku opublikowano wyniki 14-letnich badań, które trwały całą długość życia grupy 50 labradorów retrieverów – rasy słynącej z niepohamowanego apetytu i tendencji do tycia. Stan zwierząt monitorowano z użyciem nieinwazyjnych badań (pobierano krew, mocz i kał, oraz badano otłuszczenie techniką DEXA). Wykazały one, iż ta sama zbilansowana karma średniej klasy (dostosowana do etapu życia zwierzęcia), podawana w różnych ilościach już może mieć wpływ na ogólny stan zdrowia psa. Otóż karma była eksponowana przez ograniczony czas (15 min), z czego grupa kontrolna miała możliwość jeść „do woli”, a grupa badana otrzymywała o 25 proc. mniej. Wyniki badań jednoznacznie pokazywały, że samodzielne pobieranie większych ilości pokarmu nie służy psom. Przede wszystkim psy badane (które jadły mniej), wiodły statystycznie dłuższe życie, średnio 13 lat czyli o 15 proc. dłużej niż psy, które zjadały więcej i żyły średnio 11 lat. Także w grupie mniej jedzącej inaczej manifestowały się problemy z ruchliwością, czyli ze stawami. Podczas gdy w wieku dojrzałym po ukończeniu 8 roku życia, w grupie jedzącej więcej aż 70 proc. psów wykazywało problemy ze stawami o różnym stopniu zaawansowania, w grupie badanej tylko 10 proc. wykazywało w ogóle problemy na tym polu. Z kolei w badaniu z udziałem prawie 100 kotów dojrzałych (pomiędzy 9 a 17 rokiem życia), które trwało ponad 10 lat, badano jaki wpływ na długość życia kota ma dodatek przeciwutleniaczy do diety kota oraz wsparcie funkcji trawiennych. Wiadomo, że zarówno kot jako drapieżnik, zjadając całą ofiarę wraz z jej „zawartością”, dostarcza do swojego organizmu wielu innych składników – które nie są obecne w mięsie mięśniowym, mylnie postrzeganym jako „naturalny pokarm” kota. Jak się okazało w badaniach klinicznych, najdłużej żyła grupa kotów otrzymujących karmę pełnoporcjową zbilansowaną, dodatkowo wzbogaconą w niezbędne kwasy omega-3 i 6, przeciwutleniacze oraz źródło włókna pokarmowego. Koty na diecie zawierającej tę formułę, lepiej trawiły i przyswajały pokarm, miały lepszą odporność na choroby i żyły o 10 proc. dłużej niż koty, których dieta była wzbogacona tylko w przeciwutleniacze czy niewzbogacona w dodatkowe składniki funkcjonalne. Zważywszy fakt, że połowa długości życia zwierząt jest „po 7 roku życia” – spójrzmy na tę populację dojrzałych (czyli co 4 naszego klienta) łaskawym okiem – co musimy spełnić, aby jeszcze DŁUŻEJ byli naszym klientami.
Autor: dr n. wet. inż. Sybilla Berwid-Wójtowicz
Źródło: Pet Market