Mój pies – czy tylko on mnie rozumie?
2012-11-11
Bogda Balicka / e-pets
Często posiadacze zwierząt towarzyszących zachwyceni opowiadają, że pies/kot/szczur/papuga doskonale ich rozumie, że pojmuje każde słowo itp… To nie tak, niestety. Zwierzę może poznać tylko niektóre słowa, proste do skojarzenia
Pies niekoniecznie musi rozumieć hasło „Idziemy na spacer”, ale trafnie postrzega ten sam schemat zachowań, który zawsze towarzyszy przygotowaniom do wyjścia na spacer. Kiedy wołam moje koty na kolację (okrzykiem: „Krokodyle!”), to one nie na okrzyk czekają, ale nasłuchują trzasków miseczek. Moi znajomi byli pewni, że ich szczur wychodził ze swojej skrytki, ilekroć usłyszał wołanie: „Panie szczurze!”. Nie pomyśleli jednak o tym, że ten zwrot na ogół był zaproszeniem do wspólnych figli, na które czekał ich pupil. Idąc dalej – oswojony, okaleczony gawron, który przejdzie, idąc za nami, trzy kroki, nie potrafi ich liczyć. Na podstawie naszego wcześniejszego zachowania wie, że w momencie, gdy robi tylko dwa, to my zatrzymujemy się zaniepokojeni. Zwierzak nie rozumie słów (a nawet jeśli, to tylko w formie prostych komend lub skojarzeń) i nie czyta z naszych ust. Czyta natomiast nasze myśli, ale wykorzystuje do tego inne środki znaczące niż język. Po prostu ma inne umiejętności – odczytuje po sygnałach: intonacji, mimice, języku ciała, gestach. Wniosek z tego, że zwierzęta posługują się innym językiem – swoim językiem. Chcielibyśmy bardzo, aby one zrozumiały nas, bo są nam podległe. One z kolei myślą, że my je rozumiemy (choć nie artykułują tego językowo) i uważają, że nic nie muszą. Z pewnością nie przychodzi im do głowy, że są gatunkowo gorsze od nas. Podległość może dotyczyć tylko miejsca w stadzie, pod warunkiem, że zwierzę jest stadne.
Dlaczego gdy wybieramy się do weterynarza, przygotowujemy lekarstwo czy krople do oczu, nasz kot nagle znika jak sen złoty? Przecież nie rozumie co robimy? Jednak doskonale wyczuwa naszą nerwowość, a więc wnioskuje, że zrobiło się niebezpiecznie i lepiej zwiać. Inny przykład – pies ziewa, kiedy my ziewamy, cieszy się, kiedy my się cieszymy, i miota się z nerwów, kiedy my krzyczymy (kot wtedy znika daleko od nas). W ten sposób zwierzęta do nas mówią, a my – jako ci mądrzejsi – powinniśmy tę mowę rozumieć. Nie jest trudna, ale wymaga obserwacji i empatii.
Zwierzęta dostrzegają już nieznaczne zmiany w naszym zachowaniu, o których my nawet nie myślimy, gdyż stały się częścią nawyków. One w nich czytają jak w księdze. Zmęczenie, przeciąganie się, spowolnienie – oznacza, że chcemy spać. Nerwowość, szybkie ruchy – oznaczają, że wychodzimy gdzieś, a jeśli oglądamy się na drzwi – to znaczy, że nie zabierzemy psa. My sobie z tego nie zdajemy sprawy, bo mamy inny system porozumiewania.
Pies ponoć rozumie tyle, co trzyletnie dziecko. Ale, ale… Czy jest taki kapryśny i egoistyczny? Może w pewnym sensie tak, bo poznaje świat i walczy o miejsce w hierarchii. Ale nie robi nic bez celu, nic po to tylko, byśmy się nad nim użalali. Wiele zrobi, by dostać nagrodę, ale nie wymusza jej kapryszeniem. Podobnie kot nic nie zrobi z przymusu – nie zrobi żadnej rzeczy, której nie chce i pod przymusem niczego się nie nauczy. Elegancko umie omijać kłopotliwe miejsca, a my? Szczur wybiera proste drogi i najprostsze rozwiązania, czyli te, które prowadzą prosto do celu. Jest mistrzem pokonywania labiryntów i ma przy tym niesamowitą orientację przestrzenną. Ptaki, nie licząc na żadne profity, lojalnie ostrzegają przed niebezpieczeństwem swoich ziomków. Jaszczurki trzymają się z daleka od wody, która jest niepewna do co stopnia czystości i sygnalizują to wszystkim wkoło. Dotyczy to też zdradliwych kropli na liściach. Czy nie lepiej byłoby zatem, abyśmy to my starali się zrozumieć zwierzaki?
Autor: Bogda Balicka
Źródło: e-pets
Relacje z człowiekiem