Potrzeby zwierząt

Gotowa, a czasem ugotowana

2013-01-02

dr n. wet. inż. Sybilla Berwid-Wójtowicz / Pet Market

Tagi: zwierzęta domowe, pies, kot, karma dla psa, karma dla kota, dieta psa, dieta kota, BARF

Wciąż łączy się gotową karmę z domowymi posiłkami, fot. iStock

Statystyki mówią o zwiększaniu się pokrycia kalorycznego karm komercyjnych w stosunku do zapotrzebowania psów i kotów, co napawa optymizmem co do stopnia zbilansowania ich diety. Świadczy też o dynamice rozwoju rynku pet food w Polsce

Mimo, iż w wielu dziedzinach podkreśla się zasadę złotego środka i umiarkowania, to wciąż pozostaje nieodparte wrażenie, iż nagminne zjawisko łączenia karm komercyjnych z posiłkami przygotowywanymi w domu (co dotyczy przynajmniej 80% konsumentów karmiących zwierzęta karmami komercyjnymi) w ostatecznym rozrachunku negatywnie wpływa na podaż energii i składników odżywczych w diecie. Często też kreowane są fałszywe opinie o produktach komercyjnych – ich smakowitości czy wręcz strawności, pomimo tego, że to właśnie dodatek niezbilansowanych składników pochodzących z posiłków domowych może być przyczyną zatruć pokarmowych czy niestrawności (nawet w około 30% przypadków).

Margines bezpieczeństwa

Większość producentów karm pełnoporcjowych na etykiecie umieszcza zalecenia co do ich stosowania. Zwierzę powinno otrzymywać codziennie odpowiednią ilość takiego pokarmu, w proporcjach +/- 10-15%. To nie tyle pozostawia pewien margines błędu, lecz raczej zabezpiecza przed wpływem czynników środowiskowych, które mogą znacznie zmieniać zapotrzebowanie pokarmowe. Oznacza to po prostu, że przeważnie znacznych różnic nie daje się zbilansować danym produktem (np. pokarm dla odchudzających się nie zaspokoi potrzeb zwierząt rosnących). Doskonałym przykładem są tu produkty dla zwierząt w intensywnej fazie wzrostu. Dostarczają one niejednokrotnie większą dawkę energii oraz niektórych witamin czy składników mineralnych, koniecznych dla prawidłowego wzrostu młodych zwierząt. Podawanie ich zwierzętom dorosłym czy wręcz dojrzałym może przyczynić się nawet do osłabienia funkcji organizmu. Zwierzę, nie mając tak dużych potrzeb, albo zaczyna nadmiernie magazynować energię (w postaci tłuszczu), albo próbuje wydalić nadmiar składników mineralnych (np. u kotów może być to pośrednią przyczyną krystalizowania piasku oraz wywołania zapalenia dróg moczowych).

Na nagrodę trzeba sobie zasłużyć

Z kolei podawanie odpowiedniej porcji dobrze dobranego pokarmu, uzupełnianego jednak przekąskami i smakołykami powyżej 10-15% zapotrzebowania dobowego także wpływa na niezbilansowanie diety. Większość smakołyków to pokarmy uzupełniające (po angielsku „complementary” nie oznacza „kompletne”, jak to wynika z treści etykiet niektórych przekąsek). Nie muszą być one i nie są zbilansowane w porcji, stąd nie stanowią elementu zbilansowanej diety. Wręcz przeciwnie, jeśli są specjalnie fortyfikowane (wzmacniane) składnikami mineralnymi czy witaminami, często stanowią źródło dodatkowego składnika, który w stopniu zbilansowanym znajduje się w karmie pełnoporcjowej. Niektóre przysmaki wspomagające higienę jamy ustnej, z ekstrudowanego ryżu czy kukurydzy, wpływają w nieznaczny sposób na modyfikację poziomu składników odżywczych diety. Z kolei większość tzw. gryzaków naturalnych zawiera sporo tłuszczu, przez co zaburza podaż energii w diecie, jeśli występują w niekontrolowanych ilościach. Niektóre produkty ludzkie, np. serki dla dzieci, uznawane za „zdrową przekąskę”, mogą nawet zawierać witaminą D w ilościach kilkusetkrotnie przekraczających zapotrzebowanie na tę witaminę w diecie psa. Regularne podawanie niewielkiej ilości takiego pokarmu może zaburzyć proces kostnienia u psa. Oczywiście właściciel, w momencie wystąpienia nieprawidłowości rozwojowych, nie skojarzy domowego wzbogacania karmy jako przyczyny, a będzie oskarżał jej producenta o przyczynienie się do problemów zdrowotnych zwierzęcia. Może też mieć pretensje do sklepu zoologicznego czy jego pracowników, gdzie nabył produkty komercyjne, którymi karmił zwierzę. Tymczasem często nie zawiniły produkty, a nieprawidłowy sposób ich podawania.

Moda na… „pomyłki”

Absolutną pomyłką jest tzw. „BARF po polsku”, czyli podawanie karm klasy premium do woli w połączeniu z surowym mięsem czy warzywami. Typowy pogląd właścicieli wyrażony w cytacie: „na wszelki wypadek tego Barfa się gotuje”, świadczy o całkowitym pomieszaniu różnych koncepcji żywieniowych. Tego typu żywienie nie ma nic wspólnego ani z koncepcją BARF, ani z żywieniem zbilansowanym. Pomijając już ryzyko zatrucia mikrobiologicznego zwierzęcia czy możliwość obniżenia strawności pokarmowej przez naturalnie występujące w surowych pokarmach substancje antyżywieniowe, z czasem następują poważne zaburzenia związane z niewłaściwymi proporcjami składników pokarmowych. W efekcie tego zwierzę może mieć matową, przerzedzoną sierść, być mniej aktywne, nieregularnie się wypróżniać czy łatwiej zapadać na choroby z powodu osłabionej odporności.

Tak bardziej smakuje?

Większość właścicieli dokarmia sposobami domowymi, gdyż uważa karmy komercyjne za „sztuczne”. Uważają też, że ich jedzenie „bardziej smakuje” czy też jest chętniej jedzone. Generalnie wynika to z faktu, iż pokarmy wilgotne mają niską gęstość kaloryczną (ok. 0,75-1 kcal/g), w porównaniu do karm suchych, które są prawie 3-4-krotnie bardziej skoncentrowane. To dlatego zwierzę zjada odpowiednio mniej suchego pokarmu. Podawanie porcji dobowej pokarmu suchego i dodatkowe zachęcanie do zjadania posiłków przygotowywanych w domu (przeważnie zupełnie niezbilansowanych) niosą ze sobą poważny problem także dla właściciela. O ile posiłki te nie wykraczają poza 10-15% masy zalecanej porcji karmy, jest szansa, że nie zaburzą nadmiernie dziennego pobierania składników odżywczych przez zwierzę. Jednakże gdy dzień w dzień stanowią one główny element zaburzający równowagę diety (np. nadmiar fosforu w mięsie przy całkowitym niedoborze wapnia), przyczynia się to do powstania u zwierzęcia zaburzeń i chorób dietozależnych, często niekojarzonych z ich pierwotną przyczyną. A przecież pokarm, jaki by nie był, podajemy codziennie i jest to „kropla, która drąży skałę”.  Stąd może, zamiast podawać zwierzęciu różne rzeczy „na oko”, warto przekalkulować proporcje ze specjalistą żywienia zwierząt lub dobrać odpowiedni pokarm, komercyjny i zbilansowany w porcji, by nie zakłócać jego działania.

Autor: dr n. wet. inż. Sybilla Berwid-Wójtowicz
Źródło: Pet Market

made by KKVLAB
Nasza strona wykorzystuje pliki cookies w celach statystycznych. Korzystanie ze strony oznacza zgodę na ich zapis i wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.