Samoleczenie zwierząt
2013-12-16
Tomasz Borejza / Pet Market
Zoofarmakognoza to nazwa, która brzmi nie tylko dziwnie, ale też odstraszająco. Chodzi jednak o rzecz bardzo prostą, a mianowicie zdolność zwierząt do samoleczenia, co udało się zaobserwować u wielu gatunków, choćby szympansów oraz kapucynek. Ale też słoni, węży oraz... psów i kotów
Wiele gatunków zwierząt, przede wszystkim dzikich (te udomowione są zwykle leczone przez weterynarzy) korzysta z medycyny naturalnej. I choć brzmi to nieprawdopodobnie, to zwykle radzą sobie z tym całkiem nieźle. Na tyle dobrze, że, jak pokazują badania, potrafią radzić sobie z chorobami, wobec których weterynarze często okazują się bezradni.
Kawa dla szympansa
Najczęściej nie chodzi jednak o przypadki poważne, ale o najprostsze przypadłości. Jednym z nich jest na przykład... brak energii. Południowoafrykańskie szympansy podjadają pewne odmiany wilczomleczowatych, które są znane z tego, że mają działanie stymulujące, a także są „euforykami”, doskonale poprawiającymi humor. Z powodzeniem zastępują nie tylko kawę, ale też alkohol. Co ważne, nasi ewolucyjni kuzyni korzystają z nich w sposób bardzo umiarkowany.
Z kolei kapucynki potrafią same sobie przygotowywać środki służące do opatrywania skaleczeń. Wykorzystują w tym celu patyczki, które maczają w słodkim syropie. Dzięki zastosowaniu tej prostej metody, rany goją się znacznie szybciej, co w świecie, w którym nie ma bandaży, jest szczególnie ważne. Sprytne małpki potrafią zresztą także odstraszać komary... smarując się wydzieliną krocionogów, która skutecznie odstręcza owady!
Intrygujące jest także to, co robią afrykańskie słonie, a dokładnie ciężarne słonice, które wykorzystują liście szorstkolistnych drzew z rodziny ogórecznikowatych do przyspieszenia porodu. Jak się okazuje, liście tych roślin wywołują skurcze, z czego korzystają zresztą nie tylko słonie, ale też kobiety należące do miejscowych plemion, które chcą poród przyspieszyć lub wywołać poronienie.
Detoksykacja
Najczęściej obserwowana forma samoleczenia nie dotyczy jednak ani stymulantów, ani porodów. Zwykle bowiem zwierzętom chodzi o odtrucie organizmu i pozbycie się toksyn lub pasożytów. To właśnie z tego powodu, a nie ze względu na minerały, wiele gatunków zwierząt je ziemię. Tak robią między innymi żyrafy, szympansy, słonie, a nawet papugi, które z wielkim apetytem zajadają się... gliną.
Powodem tego jest fakt, że glina jest świetnym środkiem wiążącym toksyny i neutralizującym alkaloidy. Do tego zawiera wiele kaolinitu, który nam kojarzy się przede wszystkim z porcelaną, ale w wielu kulturach jest on wykorzystywany jako lek na problemy gastryczne.
A wszystko nie kończy się na glinie i ziemi. Zwierzęta są znacznie bystrzejsze, a dobrym przykładem ilustrującym tę tezę są zachowania chorych szympansów, które sięgają po rośliny wywołujące biegunkę i pozwalające na pozbycie się pasożytów.
Milusińscy też potrafią?
Nic innego nie robią zresztą nasze koty, które uwielbiają jeść podrażniającą jelita trawę i w ten sposób same aplikują sobie zamiennik past przeciw kłaczkom. Podobnie robią nasze psy, które często pokazują, że mają smak zupełnie inny niż my, i potrafią zjeść nie tylko ostrą trawę, ale także ziemię lub... wełniane skarpety, a czasami nawet sweter. A wszystko to, by zaradzić problemom żołądkowym lub wziąć sprawę odrobaczania „we własne łapy”.
Czy to wszystko? Z pewnością nie. Nasze psy i koty potrafią mieć nagłe „smaki” na określone rzeczy, których zwykle nie jedzą, albo przestają jeść coś, co na ogół lubiły. Zwykle ignorujemy te fakty, przypisując je wybredności rozpieszczonych czworonogów. A wygląda na to, że zwykle nie chodzi o wybrzydzanie, a raczej o wyczuwanie potrzeb własnego organizmu.
Nie należy się tu jednak zbytnio wymądrzać, ponieważ o zoofarmakognozie wciąż wiadomo niewiele – tyle, ile wynika z raczej pojedynczych obserwacji. Stąd udzielanie porad, by zamiast odwiedzać weterynarza, pozwalać psu lub kotu samemu poszukać lekarstwa, byłoby głupotą. Dlatego weterynarza odwiedzajmy równie często jak dotąd, a na dokładkę jeszcze wtedy, gdy nasz kot lub pies zaczyna nad miską kręcić nosem.
Autor: Tomasz Borejza
Źródło: Pet Market